niedziela, 27 maja 2018

Zielona Szkoła po raz drugi😊


Dzisiaj Amelka wyjechała na Zieloną Szkołę - w tym roku pojechała z Nią babcia, a nie ja i Ala tak jak było to w zeszłym roku. Trochę się tego obawiam, bo to będzie 7 dni beze mnie... najdłużej rozstawałyśmy się na 2 dni , 2 noce, a tutaj tak długo. 
Z drugiej strony nie powinnam się martwić, bo przecież pojechała z Nią Jej ukochana babcia, więc pewnie nawet nie będzie miała czasu myśleć o mamusi.
Przed wyjazdem stres był w domu przeogromny - Amelka już od kilku dni o niczym innym nie mówiła - milion myśli i pytań...
Po kimś to ma, bo ja nie lepsza - też to przeżywałam i martwić się będę do czasu aż Jej znowu nie zobaczę😊
Dopiero teraz jak Jej nie mam przy sobie, widzę jakie życie byłoby bez Niej puste, ile by w nim zabrakło uśmiechu, radości... takiej błahej , z byle powodu. Teraz do mnie dotarło, że Ona nieraz Nas motywuje do działania, mobilizuje do wyjścia na spacer, do parku, na plac zabaw... Moja córeczka kochana😊
W czerwcu wyjeżdżamy na nasz pierwszy turnus rehabilitacyjny, wtedy będę już z Nią 14 dni ale żeby nie było tak kolorowo, to znów będę miała problem z Alą, bo nie mam z kim Jej zostawić, a ona to Mamusi mała córeczka i ciężko będzie jej zostać beze mnie...
Ach ja to jestem taka „matka kwoka”, dzieci to cały mój świat i jak widać nikomu to na dobre nie wychodzi...

Co tam u Nas ? 😊


Do któregoś roku życia Amelki, do trzeciego i piątego myślałam, że Ona będzie w miarę „normalnym” dzieckiem, że nadgonimy, wypracujemy, damy radę...
Niedługo skończy 10 lat i już tak nie myślę... 
Jej upośledzenie umysłowe daje się we znaki i chwilami jest ciężko...
Na pierwszy rzut oka nie widać po Niej, że jest niepełnosprawna ( kiedyś nazywałam Ją chorą, ale chorobę można wyleczyć, a Jej schorzenia nie... - nikt nie naprawi nam nieprawidłowych genów). 
Amelia jest bardzo ciekawa świata, a Jej tematem numer jeden są niemowlęta i wszystko z tym związane, numer dwa to psy, na których punkcie od lat już ma obsesję i prosi nas żebyśmy Jej kupili jakiegoś (czy przygarnęli). 
Sezon wyjściowy się rozpoczął - plac zabaw jest przez nas oblegany godzinami i Amelka zaczepia tam każdego kto ma wózek z małym dzieckiem albo psa...
 Zalewa obcych ludzi pytaniami, a ja nie wiem co z tym zrobić?
Tłumaczę Jej, że tak nie wypada, że nie wolno zaczepiać obcych, proszę, błagam i na nic moje słowa..
Ona osacza tych wszystkich ludzi, a nie każdy przecież ma ochotę Jej odpowiadać.
Ja nie mówię, że Ona jest niepełnosprawna, nie przepraszam... bo co ja mogę... 
Mam zamknąć ją w domu i nie wychodzić na świat??
Wszystkie przeżycia, nasze plany, jakieś wyjazdy tak Ją stresują, że Ona nie potrafi jeść, nie pije, ciągle pyta, pyta... a ja nieraz już nie mam cierpliwości odpowiadać na jej miliony pytań...
W szkole też od dłuższego czasu nie je obiadów, nie chce pić, a śniadania (Jej pierwsze, bo w domu nie je przed wyjściem nic) zjada po wielkich prośbach ze strony nauczycielek. 
Do ubikacji nie chodzi, to i skupić się na niczym nie potrafi więc o nauce i krokach do przodu nie ma mowy... na chwilę obecną  z nauką stoimy w miejscu, jest gorzej niż było to w zeszłym roku.
Wybrałam się do trzech różnych psychologów i wszyscy byli zgodni że Amelka dojrzewa, hormony w niej buzują i to powód tych zachowań.
Najlepiej się czuje gdy ma wolne - święta czy majówka były dla całej naszej rodziny zbawienne..
Na szczęście dla nas jeszcze tylko miesiąc i wakacje😊