Ferie,ferie...i po feriach :(
Nasze ferie zimowe w tym roku były bardzo udane:)
W ostatni dzień szkoły Amelka tylko otworzyła oczy i już pytała: "czy dzisiaj ferie? Kiedy pojedziemy do Wielowsi?"
Nie miałam jeszcze konkretnego planu ale Amelka już tak się nie mogła doczekać...
Sprawdziłam połączenia pociągów, spakowałam nas, odebrałam Amelkę ze szkoły i ruszyłyśmy w szaloną podróż PKP..
Największy stres dla Amelki to było wsiąść i wysiąść z pociągu (te wysokie schody i przepaść między pociągiem, a peronem wprost na tory... przerażająca!!)
Dziewczyny uwielbiają jeździć na wieś do moich rodziców i braci... no i oczywiście kochanych kotków (one mniej się cieszą na przyjazd dziewczyn... hehe).
Był jeszcze pies - ten je uwielbiał ale niestety nie ma już go..
Tydzień szybko minął i dziewczynki z płaczem wracały do domu... - znowu pociągiem.
Tutaj też nie obyło się bez przeszkód. Najpierw jak dojechaliśmy na dworzec, to okazało się, że pociąg ma 45-minutowe opóźnienie, po czym pani kasjerka mówi, że taki pociąg w ogóle nie jedzie!.. Ja już stres, późna godzina (19) - nie wiedziałam czy wracać do rodziny, czekać na ten pociąg, który nie wiadomo gdzie jedzie...
Poczekaliśmy. Pociąg przyjechał,wsiadłyśmy do pierwszego lepszego wagonu, pociąg ruszył i okazało się, że tak - on jedzie w naszą stronę ale tylko 3 ostatnie wagony. Wagonów w sumie było 19 a my wsiadłyśmy do któregoś z pierwszych, więc nie było sensu przechodzić w trakcie jazdy pociągu.
Miejsc już nie było, na szczęście pani konduktor zlitowała się nad nami i otworzyła nam swój prywatny przedział konduktorski:)
We Wrocławiu wagony były odczepianie i musiałyśmy szybko biec na koniec pociągu i się przesiąść...
Stresu nas to kosztowało ale w końcu dojechałyśmy do domu.
Drugą część ferii spędziliśmy w Kołobrzegu. Chcieliśmy gdzieś uciec od tego Smogu.W górach podobno powietrze wcale nie lepsze a ceny w okresie zimowym wysokie wiec wybraliśmy morze:)
Dziewczynom nie bardzo podobało się na plaży - wiatry były silne i zimno, za to w hotelu tyle atrakcji-basen, sala zabaw-po co wychodzić:)
W sobotę wróciliśmy do domu, ciężko było wracać do codzienności po tych dwóch tygodniach. Amelka pytała: "a gdzie teraz pojedziemy?".. he he niestety wolne się skończyło.
Pierwszy dzień szkoły był trudny-już rano Amelia obudziła się z płaczem, nie chciała wstawać,mówiła,ze chce zmienić szkołę!:)... chyba na taką do której nie trzeba chodzić!?:)
Teraz już jest dobrze,weszliśmy w rytm i czekamy do następnego wolnego:)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz